Podczas spaceru młoda dziewczyna natknęła się na coś bardzo dziwnego: w trawie leżało małe, czarne stworzenie. Początkowo pomyślała, że to zwykła jaszczurka i że nie zaszkodzi zabrać ją do weterynarza. Ale kiedy weterynarz zobaczył dziwne zwierzę, zbladł i powiedział ostro:
— Pod żadnym pozorem nie dotykaj go więcej!
Co to było? Szczegóły w pierwszym komentarzu
Podczas pozornie normalnego spaceru po lesie jej oczy dostrzegły coś niezwykłego — małe, czarne stworzenie leżące w trawie.
Było prawie całkowicie ukryte w cieniu i wyglądało, jakby było częścią ziemi. Na pierwszy rzut oka wyglądało jak zwykła jaszczurka. Ale coś było nie tak: ledwo się ruszało, wyglądało na wychudzone i było wyraźnie ranne.

Zrobiło jej się go żal i nie chciała pozwolić mu umrzeć, więc ostrożnie go podniosła i zaniosła do najbliższego weterynarza. Wtedy wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Kiedy weterynarz zobaczył stworzenie, cofnął się i zbladł.
— Cokolwiek zrobisz, nie dotykaj go więcej! — to wszystko, co zdołał powiedzieć, zanim umieścił jaszczurkę w zamkniętym pojemniku.
Okazało się, że to nie była zwykła jaszczurka. Stworzenie należało do niezwykle rzadkiego gatunku na skraju wyginięcia.
Pozostało ich tylko kilka i były objęte ścisłą ochroną — częścią zamkniętego programu mającego na celu pomoc w odbudowie populacji.
Jaszczurka w jakiś sposób uciekła z pobliskiego ośrodka hodowlanego. Już wcześniej uważano ją za zaginioną.

Dzięki temu odkryciu eksperci byli w stanie przywrócić zwierzęciu bezpieczeństwo i rozpocząć leczenie.
To, co zaczęło się jako zwykły spacer, zakończyło się uratowaniem wyjątkowej istoty. Chociaż informacja szybko dotarła do zoologów, poprosili oni, aby nie udostępniać jej szerszemu gronu odbiorców, gdyż zbyt duże zainteresowanie opinii publicznej mogłoby zagrozić tak rzadkiemu gatunkowi.