Telewizja na żywo jest znana ze swojej nieprzewidywalności, ale jeden konkretny program zyskał reputację najbardziej niewygodnej transmisji na żywo wszech czasów.
To, co miało być rutynowym segmentem, szybko przerodziło się w chaos, pozostawiając prowadzących w rozterce, a widzów w konwulsjach.
Wszystko zaczęło się od niezręcznego wywiadu z gościem-celebrytą, który wydawał się zupełnie nieprzygotowany — lub niechętny — do odpowiadania na jakiekolwiek pytania.
Odpowiedzi były krótkie, a napięcie między gościem a prowadzącym stawało się namacalne w miarę postępu wywiadu. Sytuacja pogorszyła się, gdy awaria techniczna spowodowała awarię promptera, pozostawiając prowadzących widocznie zdenerwowanych, gdy próbowali ratować sytuację. Publiczność w studiu siedziała w oszołomionej ciszy, gdy gość w końcu odszedł w połowie transmisji, pozostawiając pozostałych prowadzących niezręcznie wypełniających czas antenowy.